Charakterystyczny, ale chyba najbardziej nietrafiony element miejskiego transportu w Moskwie - kolej jednoszynowa, czyli z rosyjskiego "monorels". Przewozi rocznie jakieś półtora miliona pasażerów, kosztuje krocie, jest powolna i dość głośna. Nic dziwnego, że w końcu moskiewskie władze chcą się jej pozbyć...
Kolej ta biegnie na niespełna 5-kilometrowej trasie od stacji metra przy Timiriażewskiej do Wszechrosyjskiego Centrum Wystawowego, którego czasy świetności przypadają głównie na poprzedni ustrój. Powstała w 2004 roku, z inicjatywy ówczesnego mera Moskwy, Jurija Łużkowa. Jej budowa pochłonęła, zgodnie z dzisiejszymi szacunkami, jakieś 85 milionów dolarów. Roczny koszt jej funkcjonowania sięga zaś 11 milionów dolarów, co przy efektach przewozowych jest totalnie nieopłacalne.
Co prawda kolejka jest mimo wszystko atrakcją turystyczną i niejako cieniem niegdysiejszej potęgi moskiewskiej (dziś ta stolica budzi raczej politowanie), jednak rachunek ekonomiczny zaczyna przeważać na jej niekorzyść. Dziennik "Wiedomosti" sugeruje, że najpewniej monorels zostanie zamknięty na czas remontu, a potem już nigdy nie zostanie uruchomiony. W ten sposób nikt nie będzie musiał oficjalnie ogłaszać jej likwidacji.
![]() |
fot. Wnp |