Rewelacyjne informacjie opublikował ostatnio Rynek Kolejowy. Posłanka PO Maria Janyska zwróciła się do MIB z pytaniem, czy szanowne Ministerstwo planuje objęcie dofinansowaniem połączenia Piła – Kostrzyn – Berlin dofinansowaniem w ramach przewozów użyteczności publicznej. Ministerstwo infrastruktury nie ma pieniędzy na dofinansowanie połączenia Piła - Berlin i uważa, że taki pociąg może być dotowany przez samorząd wojewódzki. Odpowiedź Piotra Stommy jednak rozwaliła mnie wzdłuż i wszerz. Otóż stwierdził on, że priorytetem dla resortu są połączenia międzynarodowe w kierunku wschodnim!
Jak wyjaśnił wiceminister infrastruktury Piotr Stomma, w związku z limitem tych środków na 2016 rok przewoźnicy zostali zobligowani do ograniczenia liczby pociągów zgłaszanych do dofinansowania w ramach umowy o świadczenie usług publicznych. Ponadto, w sytuacji ograniczeń finansowych, priorytetem dla resortu transportu jest zapewnienie funkcjonowania i finansowania przewozów międzywojewódzkich oraz przewozów międzynarodowych w kierunku wschodnim. „Według resortu transportu, w przypadku połączeń międzynarodowych dofinansowaniem powinny być objęte przede wszystkim te połączenia kolejowe, które mają szczególne znaczenie ze względu na interes państwa i aspekt społeczny, tj. konieczność zapewnienia Polakom mieszkającym za granicą stałej łączności z krajem. Obecnie, połączenia międzynarodowe w ramach umowy o świadczenie usług publicznych zawartej bezpośrednio przez Ministra Infrastruktury i Budownictwa z PKP Intercity SA realizowane są w kierunku wschodniej i południowej granicy Polski” – napisał Stomma w odpowiedzi na interpelację posłanki.
Wystarczy tych rewelacji! Jeszcze nie ochłonąłem. Dla kogo niby przeznaczone są pociągi PKP Intercity, kursujące do Kijowa w dziwnych porach, według chaotycznego rozkładu, zestawione wyłącznie z kuszetek? Gdzie połączenia lokalne, które pozwalają na codzienne podróże w razie potrzeby? Przecież ceny biletów na międzynarodowe połączenia w PKP IC są horrendalnie wysokie! Co ze Słowacją, gdzie odkąd lata temu zarżnięto cały pasażerski ruch kolejowy tak przez Łupków, jak i przez Leluchów (dzięki Kolejom Słowackim jeszcze Zwardoń się uchował, póki co)? Gdzie lokalne połączenia Przemyśl – Lwów? Co z pociągami do Grodna, odnośnie których wielce Ministerstwo ciągle nie potrafi podjąć jakiejkolwiek sensownej decyzji? Wiele PiS mówi o dobrej zmianie, ale tylko mówi. Jak na razie wszystko, co się dzieje, zmierza w kierunku katastrofy. W tym nie różnią się od jakiejkolwiek poprzedniej ekipy – demagogia i nieskoordynowane machanie rączkami, przekładane jakimiś fajnymi ochłapami, żeby głupia gawiedź siedziała cicho i klaskała uszami. A Ministerstwem Infrastruktury i Budownictwa kieruje człowiek, który skończył technikum budowlane wieki temu, i na transporcie i logistyce zna się tak, jak ja na wyplataniu wiklinowych koszyków…
(opracowano na podstawie materiału z portalu Rynek Kolejowy)
Jak wyjaśnił wiceminister infrastruktury Piotr Stomma, w związku z limitem tych środków na 2016 rok przewoźnicy zostali zobligowani do ograniczenia liczby pociągów zgłaszanych do dofinansowania w ramach umowy o świadczenie usług publicznych. Ponadto, w sytuacji ograniczeń finansowych, priorytetem dla resortu transportu jest zapewnienie funkcjonowania i finansowania przewozów międzywojewódzkich oraz przewozów międzynarodowych w kierunku wschodnim. „Według resortu transportu, w przypadku połączeń międzynarodowych dofinansowaniem powinny być objęte przede wszystkim te połączenia kolejowe, które mają szczególne znaczenie ze względu na interes państwa i aspekt społeczny, tj. konieczność zapewnienia Polakom mieszkającym za granicą stałej łączności z krajem. Obecnie, połączenia międzynarodowe w ramach umowy o świadczenie usług publicznych zawartej bezpośrednio przez Ministra Infrastruktury i Budownictwa z PKP Intercity SA realizowane są w kierunku wschodniej i południowej granicy Polski” – napisał Stomma w odpowiedzi na interpelację posłanki.
Wystarczy tych rewelacji! Jeszcze nie ochłonąłem. Dla kogo niby przeznaczone są pociągi PKP Intercity, kursujące do Kijowa w dziwnych porach, według chaotycznego rozkładu, zestawione wyłącznie z kuszetek? Gdzie połączenia lokalne, które pozwalają na codzienne podróże w razie potrzeby? Przecież ceny biletów na międzynarodowe połączenia w PKP IC są horrendalnie wysokie! Co ze Słowacją, gdzie odkąd lata temu zarżnięto cały pasażerski ruch kolejowy tak przez Łupków, jak i przez Leluchów (dzięki Kolejom Słowackim jeszcze Zwardoń się uchował, póki co)? Gdzie lokalne połączenia Przemyśl – Lwów? Co z pociągami do Grodna, odnośnie których wielce Ministerstwo ciągle nie potrafi podjąć jakiejkolwiek sensownej decyzji? Wiele PiS mówi o dobrej zmianie, ale tylko mówi. Jak na razie wszystko, co się dzieje, zmierza w kierunku katastrofy. W tym nie różnią się od jakiejkolwiek poprzedniej ekipy – demagogia i nieskoordynowane machanie rączkami, przekładane jakimiś fajnymi ochłapami, żeby głupia gawiedź siedziała cicho i klaskała uszami. A Ministerstwem Infrastruktury i Budownictwa kieruje człowiek, który skończył technikum budowlane wieki temu, i na transporcie i logistyce zna się tak, jak ja na wyplataniu wiklinowych koszyków…
(opracowano na podstawie materiału z portalu Rynek Kolejowy)
![]() |
fot. Mikołaj Manowski/Kurier Kolejowy |