W Krakowie ważą się losy Trasy Łagiewnickiej, czyli tzw. III obwodnicy. Niebawem zaczną także zapadać konkretne decyzje w sprawie metra i jego ewentualnego wariantu, a także w kwestii realizacji studium opracowanego w Poznaniu, a zakładającego stworzenie w Krakowie metrobusu, co jest pomysłem równie idiotycznym, co budowa tramwajów w Sejnach. Jednak nie to spędza sen z powiek mieszkańcom miasta. Złowrogim echem odbija się od krakowskich blokowisk tzw. Trasa Wolbromska…
Po pierwszej fali protestów, jaka przetoczyła się przez Krowodrzę, Prądnik Biały i Górkę Narodową w roku 2014, kiedy miasto zaprezentowało pomysł na budowę miejskiej „autostrady” od skrzyżowania Doktora Twardego/Bratysławska do Pachońskiego i dalej, w stronę Zielonek, wydawało się, że groźba stworzenia potwornego, drogowego straszydła tuż pod oknami wielu mieszkań na osiedlu Prądnik Biały Zachód czy Krowodrza-Górka została zażegnana. Nic bardziej mylnego! Miasto nadal zamierza, przy okazji tramwaju do Górki Narodowej, zbudować kolejną dwujezdniową drogę, która z pewnością tak bardzo zniechęci do podróży samochodem, że wszyscy rzucą się biegiem do tramwajów, będą się tratować u ich drzwi, a ZIKiT nie nadąży z zamawianiem kolejnych dodatkowych kursów – taki będzie młyn…
Oczywiście, mieszkańcy i władze Zielonek chcieliby takiej trasy już, natychmiast! Mieszkańcy bogatych, estymowanych willi w ekskluzywnych Zielonkach chcieliby wszakże podróżować do miasta swoimi klimatyzowanymi suwami, bez konieczności gniecenia się z plebsem w zatłoczonych autobusach… A plebs, no cóż. Plebs niech ma pod oknami torowiska, autostrady, ewentualnie ekrany dźwiękochłonne i estakady. Nie musi przecież wychodzić z dziećmi na spacer, nie musi wyprowadzać psa i może funkcjonować w stanie permanentnej depresji. Przecież to plebs z bloków, należy mu się. Mógł ten plebs nie być plebsem. Szejm on plebs!
Daleko na takim myśleniu nie zajedziemy. Zdemolujemy wszystkie krakowskie osiedla tylko po to, żeby zapewnić gminom podkrakowskim wymarzony dojazd samochodem do samego wręcz centrum. Będzie super – pustawe tramwaje, wciąż zakorkowane drogi i paskudny krajobraz. Odkorkowanie północnego Krakowa? Bzdura! Dla ciasnej alei 29 Listopada Trasa Wolbromska nie byłaby żadnym wyjściem, zresztą raczej wprowadziłaby do miasta jeszcze więcej pojazdów, które prawdopodobnie do reszty zatkałyby Nowy Kleparz.
Gorzej, że budowa Trasy Wolbromskiej została, nie widzieć czemu, silnie powiązana z tramwajem do Górki Narodowej. To znaczy nie wiedzieć czy wiedzieć, chodzi o unijne pieniądze jak zwykle. Sprawy mają się jednak tak, że mieszkańcy Krakowa nie chcą drogi, ale chcą tramwaju, mając już po uszy linii 137, natomiast mieszkańcy gminy Zielonki chcą obwodnicy, a tramwaj i mieszkańców Krakowa mają w tak zwanej dupie. Czy uda się wybrnąć jakoś z tej sytuacji?
Budowa Trasy Wolbromskiej byłaby najgłupszym pomysłem odkąd w Krakowie realizuje się jakiekolwiek nowożytne inwestycje. Jej budowa zniszczyłaby tkankę dzielnicy Krowodrza, i tak już mocno niespójną, dramatycznie pogarszając jednocześnie warunki życia mieszkańcom tamtejszych osiedli. Już teraz jest tam głośno i raczej smutno…
Nawet jeśli Trasa Wolbromska miałaby powstać, nawet jeśli jakimś cudem przejdzie koncepcja tzw. Węzła Wolbromskiego na skrzyżowaniu z Opolską (koszmar dla okolicy), to bez połączenia ulicy Doktora Twardego z Wita Stwosza inwestycja nie ma sensu, bo i tak będą korki, i to już od Bratysławskiej, zaręczam. Rada Dzielnicy IV odnosi się do budowy trasy pozytywnie, i choć wypadła ona póki co z planów inwestycyjnych na 8 lat, to i tak w końcu powstanie. Tak czy siak sytuacja jest niedobra. W Krakowie ciągle nie tworzy się warunków sprawnego dojazdu do miasta środkami komunikacji miejskiej, a zamiast tego ułatwia się transport indywidualny. Efektów nie widać, bo mieszkańcy okolicznych miejscowości, niczym kobyły gnane nie wiedzieć czym, pchają się swoimi autami gdzie się tylko da.
Po pierwszej fali protestów, jaka przetoczyła się przez Krowodrzę, Prądnik Biały i Górkę Narodową w roku 2014, kiedy miasto zaprezentowało pomysł na budowę miejskiej „autostrady” od skrzyżowania Doktora Twardego/Bratysławska do Pachońskiego i dalej, w stronę Zielonek, wydawało się, że groźba stworzenia potwornego, drogowego straszydła tuż pod oknami wielu mieszkań na osiedlu Prądnik Biały Zachód czy Krowodrza-Górka została zażegnana. Nic bardziej mylnego! Miasto nadal zamierza, przy okazji tramwaju do Górki Narodowej, zbudować kolejną dwujezdniową drogę, która z pewnością tak bardzo zniechęci do podróży samochodem, że wszyscy rzucą się biegiem do tramwajów, będą się tratować u ich drzwi, a ZIKiT nie nadąży z zamawianiem kolejnych dodatkowych kursów – taki będzie młyn…
Oczywiście, mieszkańcy i władze Zielonek chcieliby takiej trasy już, natychmiast! Mieszkańcy bogatych, estymowanych willi w ekskluzywnych Zielonkach chcieliby wszakże podróżować do miasta swoimi klimatyzowanymi suwami, bez konieczności gniecenia się z plebsem w zatłoczonych autobusach… A plebs, no cóż. Plebs niech ma pod oknami torowiska, autostrady, ewentualnie ekrany dźwiękochłonne i estakady. Nie musi przecież wychodzić z dziećmi na spacer, nie musi wyprowadzać psa i może funkcjonować w stanie permanentnej depresji. Przecież to plebs z bloków, należy mu się. Mógł ten plebs nie być plebsem. Szejm on plebs!
Daleko na takim myśleniu nie zajedziemy. Zdemolujemy wszystkie krakowskie osiedla tylko po to, żeby zapewnić gminom podkrakowskim wymarzony dojazd samochodem do samego wręcz centrum. Będzie super – pustawe tramwaje, wciąż zakorkowane drogi i paskudny krajobraz. Odkorkowanie północnego Krakowa? Bzdura! Dla ciasnej alei 29 Listopada Trasa Wolbromska nie byłaby żadnym wyjściem, zresztą raczej wprowadziłaby do miasta jeszcze więcej pojazdów, które prawdopodobnie do reszty zatkałyby Nowy Kleparz.
Gorzej, że budowa Trasy Wolbromskiej została, nie widzieć czemu, silnie powiązana z tramwajem do Górki Narodowej. To znaczy nie wiedzieć czy wiedzieć, chodzi o unijne pieniądze jak zwykle. Sprawy mają się jednak tak, że mieszkańcy Krakowa nie chcą drogi, ale chcą tramwaju, mając już po uszy linii 137, natomiast mieszkańcy gminy Zielonki chcą obwodnicy, a tramwaj i mieszkańców Krakowa mają w tak zwanej dupie. Czy uda się wybrnąć jakoś z tej sytuacji?
Budowa Trasy Wolbromskiej byłaby najgłupszym pomysłem odkąd w Krakowie realizuje się jakiekolwiek nowożytne inwestycje. Jej budowa zniszczyłaby tkankę dzielnicy Krowodrza, i tak już mocno niespójną, dramatycznie pogarszając jednocześnie warunki życia mieszkańcom tamtejszych osiedli. Już teraz jest tam głośno i raczej smutno…
Nawet jeśli Trasa Wolbromska miałaby powstać, nawet jeśli jakimś cudem przejdzie koncepcja tzw. Węzła Wolbromskiego na skrzyżowaniu z Opolską (koszmar dla okolicy), to bez połączenia ulicy Doktora Twardego z Wita Stwosza inwestycja nie ma sensu, bo i tak będą korki, i to już od Bratysławskiej, zaręczam. Rada Dzielnicy IV odnosi się do budowy trasy pozytywnie, i choć wypadła ona póki co z planów inwestycyjnych na 8 lat, to i tak w końcu powstanie. Tak czy siak sytuacja jest niedobra. W Krakowie ciągle nie tworzy się warunków sprawnego dojazdu do miasta środkami komunikacji miejskiej, a zamiast tego ułatwia się transport indywidualny. Efektów nie widać, bo mieszkańcy okolicznych miejscowości, niczym kobyły gnane nie wiedzieć czym, pchają się swoimi autami gdzie się tylko da.
![]() |
mat. Rada Dzielnicy IV Prądnik Biały |