Jest afera, bo decyzja Przewozów Regionalnych o nieuruchamianiu pociągów specjalnych musicREGIO w tym roku jest skrajnie nieodpowiedzialna, żeby nie powiedzieć - głupia. I teraz, podczas gdy największy polski przewoźnik wypiął się na dodatkowe wpływy z powodów, wydaje mi się, politycznych, a PKP Intercity wymyśliło sobie, że skieruje swoje stałe składy na trasy omijające Kostrzyn, w swoje ręce sprawy biorą inni, a mianowicie samorządowcy. I to dopiero początek lawiny, tak naprawdę...
Najpierw lubuska marszałek wystosowała ostre apele do Przewozów Regionalnych i PKP Intercity, mające skłonić do ponownej analizy ich durnych pomysłów, a chwilę później marszałkowie okolicznych województw zarządzili uruchomienie dodatkowych połączeń tak, aby choć trochę wspomóc organizację transportu na festiwal. Marszałek zachodniopomorski zarządził, że województwo uruchomi dodatkowe pociągi do Kostrzyna z Kołobrzegu, Koszalina i Szczecina Głównego, a także wzmocni kilka par połączeń dodatkowym taborem. Województwo pomorskie także zamierza wysłać do Kostrzyna dodatkowe składy, planując nawiązanie współpracy w tym celu z województwami: kujawsko-pomorskim, wielkopolskim i lubuskim. Najlepsze jest jednak to, że usługi takie zrealizują właśnie Przewozy Regionalne, jako de facto podległe marszałkom województw. W warszawskiej centrali zapewne zawrzało. Co więcej, jednoznaczną deklarację co do uruchomienia dodatkowych składów złożyło także województwo wielkopolskie, Mazowsze zaś rozważa możliwości Kolei Mazowieckich w tym zakresie. Interpelacja w sprawie uruchomienia składów Kolei Śląskich wpłynęła także do władz województwa śląskiego. Jest więc ciekawie...
Wisienką na torcie okazała się jednak, jak wszyscy pierwotnie sądzili, interwencja Rzecznika Praw Obywatelskich u prezesa Urzędu Transportu Kolejowego, aby ten podjął procedury kontrolne, czy aby pomijanie Kostrzyna przez PKP Intercity w czasie festiwalu nie stoi w sprzeczności ze zbiorowymi interesami pasażerów, i nie stanowią bezprawnych praktyk. UTK uznało, że podobne praktyki są w całości niewłaściwe, popierając tym samym stanowisko województwa lubuskiego.
Przewozy Regionalne zaczęły być pokonywane własną bronią, a mimo to wciąż stały na stanowisku, że pociągów nie uruchomią, a zyski, jakie wskazywał poprzedni prezes, wyliczono jako nieprawdziwe. I kiedy wydawało się, że nic się już nie wydarzy, do akcji wkroczył miłościwy premier Morawiecki, który, po rozmowach z minister Elżbietą Witek i byłym ministrem Joachimem Brudzińskim (MSWiA), zarządził, że minister Adamczyk ma stanąć na głowie, by zapewnić kolejową obsługę festiwalu w Kostrzynie. Cała afera rozpętana przez Przewozy Regionalne okazała się więc całkowicie bezsensowna. Najpierw zarząd samorządowego przewoźnika chciał za wszelką cenę przypodobać się władzy, a teraz ta sama władza narobiła w majty i zarządza, że transport pociągiem na festiwal ma być i koniec. Wystarczyły niespełna dwa dni, by rzecznik PR ogłosił, że cudownie znalazł się tabor do obsługi połączeń na Pol'And'Rock Festiwal, oraz że pociągi zostaną uruchomione. W dnia 1-3 sierpnia kursy odbędą się na trasach z Rzeszowa, Krakowa, Katowic, Białegostoku, Olsztyna czy Gdańska. Tylko po co był ten cały cyrk?
Po takiej akcji, jaką same sobie zgotowały Przewozy Regionalne, cały zarząd powinien sam podać się do dymisji, nie czekając na odgórne decyzje. To po prostu wstyd, żeby politycznie spowodować zagrożenie dla sytuacji transportowej w sporej części kraju. Szkoda tylko, że zanim ktoś zrozumiał, że taki bunt do niczego nie doprowadzi, samorządowcy (niezawodni jak zawsze) musieli zrobić z Rządu i przewoźników totalnych kretynów. Jak widać, w Polsce strach i słupki poparcia załatwiają wszystko...
Najpierw lubuska marszałek wystosowała ostre apele do Przewozów Regionalnych i PKP Intercity, mające skłonić do ponownej analizy ich durnych pomysłów, a chwilę później marszałkowie okolicznych województw zarządzili uruchomienie dodatkowych połączeń tak, aby choć trochę wspomóc organizację transportu na festiwal. Marszałek zachodniopomorski zarządził, że województwo uruchomi dodatkowe pociągi do Kostrzyna z Kołobrzegu, Koszalina i Szczecina Głównego, a także wzmocni kilka par połączeń dodatkowym taborem. Województwo pomorskie także zamierza wysłać do Kostrzyna dodatkowe składy, planując nawiązanie współpracy w tym celu z województwami: kujawsko-pomorskim, wielkopolskim i lubuskim. Najlepsze jest jednak to, że usługi takie zrealizują właśnie Przewozy Regionalne, jako de facto podległe marszałkom województw. W warszawskiej centrali zapewne zawrzało. Co więcej, jednoznaczną deklarację co do uruchomienia dodatkowych składów złożyło także województwo wielkopolskie, Mazowsze zaś rozważa możliwości Kolei Mazowieckich w tym zakresie. Interpelacja w sprawie uruchomienia składów Kolei Śląskich wpłynęła także do władz województwa śląskiego. Jest więc ciekawie...
Wisienką na torcie okazała się jednak, jak wszyscy pierwotnie sądzili, interwencja Rzecznika Praw Obywatelskich u prezesa Urzędu Transportu Kolejowego, aby ten podjął procedury kontrolne, czy aby pomijanie Kostrzyna przez PKP Intercity w czasie festiwalu nie stoi w sprzeczności ze zbiorowymi interesami pasażerów, i nie stanowią bezprawnych praktyk. UTK uznało, że podobne praktyki są w całości niewłaściwe, popierając tym samym stanowisko województwa lubuskiego.
Przewozy Regionalne zaczęły być pokonywane własną bronią, a mimo to wciąż stały na stanowisku, że pociągów nie uruchomią, a zyski, jakie wskazywał poprzedni prezes, wyliczono jako nieprawdziwe. I kiedy wydawało się, że nic się już nie wydarzy, do akcji wkroczył miłościwy premier Morawiecki, który, po rozmowach z minister Elżbietą Witek i byłym ministrem Joachimem Brudzińskim (MSWiA), zarządził, że minister Adamczyk ma stanąć na głowie, by zapewnić kolejową obsługę festiwalu w Kostrzynie. Cała afera rozpętana przez Przewozy Regionalne okazała się więc całkowicie bezsensowna. Najpierw zarząd samorządowego przewoźnika chciał za wszelką cenę przypodobać się władzy, a teraz ta sama władza narobiła w majty i zarządza, że transport pociągiem na festiwal ma być i koniec. Wystarczyły niespełna dwa dni, by rzecznik PR ogłosił, że cudownie znalazł się tabor do obsługi połączeń na Pol'And'Rock Festiwal, oraz że pociągi zostaną uruchomione. W dnia 1-3 sierpnia kursy odbędą się na trasach z Rzeszowa, Krakowa, Katowic, Białegostoku, Olsztyna czy Gdańska. Tylko po co był ten cały cyrk?
Po takiej akcji, jaką same sobie zgotowały Przewozy Regionalne, cały zarząd powinien sam podać się do dymisji, nie czekając na odgórne decyzje. To po prostu wstyd, żeby politycznie spowodować zagrożenie dla sytuacji transportowej w sporej części kraju. Szkoda tylko, że zanim ktoś zrozumiał, że taki bunt do niczego nie doprowadzi, samorządowcy (niezawodni jak zawsze) musieli zrobić z Rządu i przewoźników totalnych kretynów. Jak widać, w Polsce strach i słupki poparcia załatwiają wszystko...
![]() |
fot. TVN24 |