Na przykładzie Warszawy widać, że obniżanie cen biletów i wprowadzanie kolejnych uprawnień do darmowych, lub prawie darmowych, przejazdów, wcale nie musi powodować strat. Stolica co prawda wykłada w skali kraju ogromne pieniądze na rzecz funkcjonowania transportu publicznego, który zresztą wybija się na tle innych polskich miast. Dane jednak nie kłamią: biletów sprzedaje się więcej i więcej, a i wpływy rosną.
W pierwszym kwartale tego roku w Warszawie sprzedało się ponad milion biletów więcej niż w analogicznym okresie roku 2017. Wzrost wpływów z ich sprzedaży wyniósł niemal 6,4 miliona złotych. Można powiedzieć, że kwartalnie w Warszawie pasażerowie kupują już ponad 20 milionów biletów komunikacji miejskiej - ewenement na skalę kraju. Co ciekawe, za tymi danymi idzie też statystyka przejazdów bez biletu. Warszawa nasiliła w swoich pojazdach kontrole biletowe, a mimo to odsetek osób złapanych na jeździe na gapę spadł do 3,4%, czyli o 1% w stosunku do pierwszego kwartału ubiegłego roku. Wnioski nasuwają się same.
Warszawski model funkcjonowania transportu publicznego wymuszony został przez duże zagęszczenie mieszkańców, także tych tymczasowych, ale też przez konieczność wprowadzania rozwiązań zachęcających do korzystania z niego tak, by Warszawa nie utonęła w jednym wielkim korku. Pojawiły się buspasy, tramwaje mają zasadniczo wydzielone torowiska, integracja biletowa z koleją na terenie miasta zachęca podróżnych do szybkiego przemieszczania się pociągami SKM i Kolei Mazowieckich, choć jak wiadomo zdarzają się na kolei potknięcia. Do tego Warszawa dysponuje także metrem, które jest nieodzowne przy przerzucaniu dużych grup podróżnych między strategicznymi punktami miasta. Oczywiście stolica nie jest wolna od błędów, czego dowodzą często nieprzemyślane roszady na sieci komunikacyjnej, przeciw którym potem burzą się mieszkańcy dzielnic i osiedli. Jednak od dawna twierdzę, że korzystanie z transportu zbiorowego w Warszawie jest proste i przyjemne, i na przestrzeni lat zmienia się z każdą kolejną wiosną.
W pierwszym kwartale tego roku w Warszawie sprzedało się ponad milion biletów więcej niż w analogicznym okresie roku 2017. Wzrost wpływów z ich sprzedaży wyniósł niemal 6,4 miliona złotych. Można powiedzieć, że kwartalnie w Warszawie pasażerowie kupują już ponad 20 milionów biletów komunikacji miejskiej - ewenement na skalę kraju. Co ciekawe, za tymi danymi idzie też statystyka przejazdów bez biletu. Warszawa nasiliła w swoich pojazdach kontrole biletowe, a mimo to odsetek osób złapanych na jeździe na gapę spadł do 3,4%, czyli o 1% w stosunku do pierwszego kwartału ubiegłego roku. Wnioski nasuwają się same.
Warszawski model funkcjonowania transportu publicznego wymuszony został przez duże zagęszczenie mieszkańców, także tych tymczasowych, ale też przez konieczność wprowadzania rozwiązań zachęcających do korzystania z niego tak, by Warszawa nie utonęła w jednym wielkim korku. Pojawiły się buspasy, tramwaje mają zasadniczo wydzielone torowiska, integracja biletowa z koleją na terenie miasta zachęca podróżnych do szybkiego przemieszczania się pociągami SKM i Kolei Mazowieckich, choć jak wiadomo zdarzają się na kolei potknięcia. Do tego Warszawa dysponuje także metrem, które jest nieodzowne przy przerzucaniu dużych grup podróżnych między strategicznymi punktami miasta. Oczywiście stolica nie jest wolna od błędów, czego dowodzą często nieprzemyślane roszady na sieci komunikacyjnej, przeciw którym potem burzą się mieszkańcy dzielnic i osiedli. Jednak od dawna twierdzę, że korzystanie z transportu zbiorowego w Warszawie jest proste i przyjemne, i na przestrzeni lat zmienia się z każdą kolejną wiosną.
![]() |
fot. ZTM Warszawa |