W rejonie ulicy Ptasiej, na krakowskiej Olszy, powstaje w trybie pilnym tymczasowy peron, mający służyć pociągom pasażerskim w okresie wzmożonych prac torowych w rejonie Krakowa Głównego. Na początku tygodnia przez krakowskie media przetoczyła się zatem fala dyskusji i domysłów w sprawie tego, jak będzie wygląda ewentualna obsługa podróżnych. Pora się odnieść do tego latającego cyrku...
PKP PLK postanowiło jednak ułożyć tymczasowy peron dla pociągów, które kierowane będą tzw. małą obwodnicą kolejową. Będzie to jeden peron o długości 200 metrów. Rada Dzielnicy Olsza zwariowała bez reszty, żądając wzmocnienia obsługi komunikacyjnej w związku z tym, a wszyscy tradycyjnie powiesili psy na ZIKiT. Co więcej, większość informacji okazuje się wyssana z palca, jako że PKP PLK w żaden sposób nie przedstawiły na razie żadnych szczegółów funkcjonowania przystanku, a PKP Intercity nie wyznaczy tam postojów dla swoich składów. Wygląda więc na to, że na Olszy przystanie tylko kilka pociągów regionalnych, i to poza godzinami szczytu komunikacyjnego.
Skąd więc afera? Właściwie nie wiadomo, o co chodzi, aczkolwiek wietrzę tutaj polityczne przesłanki. W końcu niebawem wybory. Fakt jest taki, że to nie miasto odpowiada za organizację dojazdu do pociągów, kursujących zmienioną trasą. PKP PLK, opracowując projekt zmian, najczęściej konsultuje z miastem adekwatne do sytuacji rozwiązania. Autorzy artykułu w Dzienniku Polskim poszli jednak po bandzie, wprowadzając czytelników w błąd i siejąc niepotrzebny niepokój wśród mieszkańców Olszy. Cóż, nie pierwszy to raz w Krakowie...
PKP PLK postanowiło jednak ułożyć tymczasowy peron dla pociągów, które kierowane będą tzw. małą obwodnicą kolejową. Będzie to jeden peron o długości 200 metrów. Rada Dzielnicy Olsza zwariowała bez reszty, żądając wzmocnienia obsługi komunikacyjnej w związku z tym, a wszyscy tradycyjnie powiesili psy na ZIKiT. Co więcej, większość informacji okazuje się wyssana z palca, jako że PKP PLK w żaden sposób nie przedstawiły na razie żadnych szczegółów funkcjonowania przystanku, a PKP Intercity nie wyznaczy tam postojów dla swoich składów. Wygląda więc na to, że na Olszy przystanie tylko kilka pociągów regionalnych, i to poza godzinami szczytu komunikacyjnego.
Skąd więc afera? Właściwie nie wiadomo, o co chodzi, aczkolwiek wietrzę tutaj polityczne przesłanki. W końcu niebawem wybory. Fakt jest taki, że to nie miasto odpowiada za organizację dojazdu do pociągów, kursujących zmienioną trasą. PKP PLK, opracowując projekt zmian, najczęściej konsultuje z miastem adekwatne do sytuacji rozwiązania. Autorzy artykułu w Dzienniku Polskim poszli jednak po bandzie, wprowadzając czytelników w błąd i siejąc niepotrzebny niepokój wśród mieszkańców Olszy. Cóż, nie pierwszy to raz w Krakowie...
![]() |
fot. Kraków - NaszeMiasto |