Koleje Mazowieckie otwarły oferty w przetargu na 71 elektrycznych zespołów trakcyjnych, na co przewoźnik zarezerwował niemal 2,8 miliarda złotych brutto. Zaskoczeń nie było, a oferty wpłynęły trzy. Wszystkie zmieściły się ponadto w założonym kosztorysie. Najtańsza okazała się bydgoska PESA, która w konsorcjum z ZNTK Mińsk Mazowiecki zaoferowała pociągi za 2,17 miliarda złotych. Nieco ponad 2,2 miliarda warte są składy wyprodukowane przez Stadlera, natomiast rzutem na taśmę w widełkach zmieścił się najdroższy Newag, który wycenił ofertę na 2,73 miliarda złotych.
W zamówieniu chodzi o dostarczenie 61 5-członowych i 10 2-członowych EZT-ów, wraz z pakietem usług serwisowych w zakresie poziomów utrzymania od P1 do P3 (z prawem opcji na poziom P4), pakietami naprawczymi i szkoleniem pracowników. Co więcej, zamówienie obejmuje też dostawę fabrycznie nowego kompletnego stacjonarnego symulatora jazdy wraz z jego instalacją, uruchomieniem i przeszkoleniem pracowników. Oczywiście cena nie jest w tym wypadku najważniejsza, bo stanowi zaledwie 50% wagi oceny końcowej. Największe znaczenie dla Kolei Mazowieckich mają parametry serwisowe, mieszczące się w rozbitym na ceny jednostkowe kryterium ceny, i tak przykładowo za najkorzystniejszą stawkę za utrzymanie pociągów 5-członowych w zakresie P1-P3 można dostać aż 21 punktów. Koleje Mazowieckie zwracają uwagę na kryteria jakościowe, zarówno pod względem zużycia składów, jak i ich efektywności pod względem przewozowym.
Umowa ramowa na dostawy ma obowiązywać przez osiem lat. Pierwsza dostawa sześciu długich jednostek planowana jest na koniec przyszłego roku. Kolejne mają być dostarczane w partiach 12+12+15+16, rozłożone na kolejne lata. Dziesięć krótkich składów to całkiem osobna bajka, ale zakończenie dostaw Koleje Mazowieckie przewidują na rok 2023, a więc za sześć lat. Teraz pozostaje czekać na precyzyjne rozpatrzenie ofert pod względem formalnym i, miejmy nadzieję, rychłe ogłoszenie wyników.
W zamówieniu chodzi o dostarczenie 61 5-członowych i 10 2-członowych EZT-ów, wraz z pakietem usług serwisowych w zakresie poziomów utrzymania od P1 do P3 (z prawem opcji na poziom P4), pakietami naprawczymi i szkoleniem pracowników. Co więcej, zamówienie obejmuje też dostawę fabrycznie nowego kompletnego stacjonarnego symulatora jazdy wraz z jego instalacją, uruchomieniem i przeszkoleniem pracowników. Oczywiście cena nie jest w tym wypadku najważniejsza, bo stanowi zaledwie 50% wagi oceny końcowej. Największe znaczenie dla Kolei Mazowieckich mają parametry serwisowe, mieszczące się w rozbitym na ceny jednostkowe kryterium ceny, i tak przykładowo za najkorzystniejszą stawkę za utrzymanie pociągów 5-członowych w zakresie P1-P3 można dostać aż 21 punktów. Koleje Mazowieckie zwracają uwagę na kryteria jakościowe, zarówno pod względem zużycia składów, jak i ich efektywności pod względem przewozowym.
Umowa ramowa na dostawy ma obowiązywać przez osiem lat. Pierwsza dostawa sześciu długich jednostek planowana jest na koniec przyszłego roku. Kolejne mają być dostarczane w partiach 12+12+15+16, rozłożone na kolejne lata. Dziesięć krótkich składów to całkiem osobna bajka, ale zakończenie dostaw Koleje Mazowieckie przewidują na rok 2023, a więc za sześć lat. Teraz pozostaje czekać na precyzyjne rozpatrzenie ofert pod względem formalnym i, miejmy nadzieję, rychłe ogłoszenie wyników.
![]() |
fot. Money.pl |