Jako się rzekło, tak trzeba. Rozpoczynam cykl o katastrofach komunikacyjnych na świecie, które swoim ogromem dźwięczały w uszach wielu przez dziesiątki lat. Na początek wydarzenie, które położyło kres erze sterowców.
LZ-129 Hindenburg to najbardziej znany niemiecki sterowiec pasażerski, który swą sławę zawdzięcza nie tyle temu, że był największy ze wszystkich, ile spektakularnej katastrofie, której uległ po jednym ze swoich rejsów transatlantyckich. Hindenburg miał długość 245 i średnicę 41 metrów. W 16 zbiornikach mieściło się 200 000 m³ wodoru. Użycie tego gazu podyktowane było tym, że dotąd nie zdarzył się żaden wypadek przy jego wykorzystaniu. Napęd stanowiły cztery wysokoprężne silniki o mocy 1200 KM każdy. Hindenburg mógł się rozpędzić do 135 km/h, a jednorazowo zabrać na pokład do 72 pasażerów w rejsach kontynentalnych oraz 50 w lotach przez Atlantyk. Hindenburg posiadał 61 miejsc dla załogi, ulokowanych wewnątrz sterowca, a nie w gondoli.
Hindenburg wykonywał kilkanaście lotów rocznie przez Ocean Atlantycki, do Stanów Zjednoczonych i Brazylii. Uświetnił nawet ceremonię otwarcia olimpiady w Berlinie, 1 sierpnia 1936 roku. Jeden z lotów do USA skończył się dla sterowca tragicznie. 6 maja 1937 roku, po trzech dniach lotu z Frankfurtu do Lakehurst w stanie New Jersey Hindenburg spłonął. Był to pierwszy planowy lot, nie licząc wcześniejszych, promocyjnych i reklamowych, przez Ocean Atlantycki. Spośród 97 osób na pokładzie zginęło 13 pasażerów i 22 członków załogi. Śmierć poniósł także główny członek załogi naziemnej, kapitan Ernst Lehmann.
Przy próbie wyjaśnienia przyczyn katastrofy pojawiały się rozmaite hipotezy. Podejrzewano sabotaż, zmęczenie materiału poszycia a nawet reakcję łatwopalnych składników farb, użytych do malowania poszycia. Większość teorii odrzucono zaznaczając jednocześnie, że to nie rozszczelnienie zbiorników z wodorem doprowadziło do katastrofy - płonący wodór ma blady, słabo widoczny płomień, podczas gdy zdjęcia katastrofy pokazują go bardzo wyraźnie. Stanęło na tym, że pożar zapoczątkowała iskra, która przeskoczyła między elementami naelektryzowanego poszycia, wywołując zapalenie się azotanu celulozy i pyłu aluminiowego, będących składnikami poszycia.
Dopiero wnikliwe analizy przeprowadzone współcześnie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, że katastrofa związana była z wybuchem mieszanki wodoru i tlenu. Eksperyment potwierdzający tę teorię przedstawiony został przez Grega Feitha, specjalistę w dziedzinie badań katastrof lotniczych, w programie National Geographic "Tuż przed tragedią - Sterowiec Hindenburg". Na podstawie analiz dokumentacji w konfrontacji z zeznaniami świadków wysnuto teorię, że wskutek silnej zmiany kierunku, wywołanego wiatrem, jedna ze stalowych lin konstrukcyjnych uszkodziła zbiornik z wodorem. Zapłon nastąpił poprzez iskrę, która przeskoczyła liną cumowniczą nasiąkniętą wodą, co ostatecznie doprowadziło do katastrofy. Zdarzenie to, jako najbardziej spektakularny wypadek sterowca, zakończyło epokę pasażerskich lotów z wykorzystaniem tego środka transportu.
LZ-129 Hindenburg to najbardziej znany niemiecki sterowiec pasażerski, który swą sławę zawdzięcza nie tyle temu, że był największy ze wszystkich, ile spektakularnej katastrofie, której uległ po jednym ze swoich rejsów transatlantyckich. Hindenburg miał długość 245 i średnicę 41 metrów. W 16 zbiornikach mieściło się 200 000 m³ wodoru. Użycie tego gazu podyktowane było tym, że dotąd nie zdarzył się żaden wypadek przy jego wykorzystaniu. Napęd stanowiły cztery wysokoprężne silniki o mocy 1200 KM każdy. Hindenburg mógł się rozpędzić do 135 km/h, a jednorazowo zabrać na pokład do 72 pasażerów w rejsach kontynentalnych oraz 50 w lotach przez Atlantyk. Hindenburg posiadał 61 miejsc dla załogi, ulokowanych wewnątrz sterowca, a nie w gondoli.
Hindenburg wykonywał kilkanaście lotów rocznie przez Ocean Atlantycki, do Stanów Zjednoczonych i Brazylii. Uświetnił nawet ceremonię otwarcia olimpiady w Berlinie, 1 sierpnia 1936 roku. Jeden z lotów do USA skończył się dla sterowca tragicznie. 6 maja 1937 roku, po trzech dniach lotu z Frankfurtu do Lakehurst w stanie New Jersey Hindenburg spłonął. Był to pierwszy planowy lot, nie licząc wcześniejszych, promocyjnych i reklamowych, przez Ocean Atlantycki. Spośród 97 osób na pokładzie zginęło 13 pasażerów i 22 członków załogi. Śmierć poniósł także główny członek załogi naziemnej, kapitan Ernst Lehmann.
Przy próbie wyjaśnienia przyczyn katastrofy pojawiały się rozmaite hipotezy. Podejrzewano sabotaż, zmęczenie materiału poszycia a nawet reakcję łatwopalnych składników farb, użytych do malowania poszycia. Większość teorii odrzucono zaznaczając jednocześnie, że to nie rozszczelnienie zbiorników z wodorem doprowadziło do katastrofy - płonący wodór ma blady, słabo widoczny płomień, podczas gdy zdjęcia katastrofy pokazują go bardzo wyraźnie. Stanęło na tym, że pożar zapoczątkowała iskra, która przeskoczyła między elementami naelektryzowanego poszycia, wywołując zapalenie się azotanu celulozy i pyłu aluminiowego, będących składnikami poszycia.
Dopiero wnikliwe analizy przeprowadzone współcześnie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, że katastrofa związana była z wybuchem mieszanki wodoru i tlenu. Eksperyment potwierdzający tę teorię przedstawiony został przez Grega Feitha, specjalistę w dziedzinie badań katastrof lotniczych, w programie National Geographic "Tuż przed tragedią - Sterowiec Hindenburg". Na podstawie analiz dokumentacji w konfrontacji z zeznaniami świadków wysnuto teorię, że wskutek silnej zmiany kierunku, wywołanego wiatrem, jedna ze stalowych lin konstrukcyjnych uszkodziła zbiornik z wodorem. Zapłon nastąpił poprzez iskrę, która przeskoczyła liną cumowniczą nasiąkniętą wodą, co ostatecznie doprowadziło do katastrofy. Zdarzenie to, jako najbardziej spektakularny wypadek sterowca, zakończyło epokę pasażerskich lotów z wykorzystaniem tego środka transportu.
![]() |
fot. niewiarygodne.pl |