Tegoroczna Noc Muzeów w Warszawie, i pewnie nie tylko, okazała się frekwencyjnym rekordem. Było bardzo ciepło, i poza okresowymi burzami pogoda sprzyjała włóczeniu się od muzeum do muzeum. W stolicy w imprezie udział wzięło 260 placówek, m.in. Filtry, Muzeum Powstania Warszawskiego, Sejm i Senat czy Pałac Kultury i Nauki. Miasto przygotowało się dobrze: wydłużone godziny kursowania tramwajów, metro częściej przez całą noc, dodatkowe pociągi i specjalne linie komunikacyjne. To wszystko zadziałałoby, gdyby nie kilka szczegółów.
Warszawa miała komunikacyjny problem mniej więcej od południa. Marsz proeuropejski kilka razy wstrzymywał ruch na głównych ciągach, jak choćby tramwaje w Alejach Jerozolimskich. Składy jadące objazdami notowały opóźnienia, a potem wracając na trasy kursowały już trochę chaotycznie. Po południu wydawało się, że wszystko powoli wróci do normy. Imprezy na Stadionie Narodowym jednak, tradycyjnie już z dziwnych względów bezpieczeństwa, spowodowały wieczorem zamknięcie mostu Poniatowskiego, przez co tramwaje nie kursowały przez centrum miasta. Znów objazdy, znów opóźnienia. Jakby tego było mało, na Targowej opodal Ząbkowskiej doszło do zderzenia tramwaju linii 28 z samochodem osobowym, który pod nadjeżdżający tramwaj wjechał. Wówczas tramwaje przestały kursować ulicą Targową na wiele godzin, i wkrótce zablokowały część skrzyżowania przy Wileńskim. Wisienką na torcie było zamknięcie Targowej w rejonie wiaduktu kolejowego, czego dokonała wkrótce po zderzeniu policja, ze względu właśnie na kończącą się imprezę na Stadionie. Koniec końców pół miasta stanęło, a Praga to już w całości. Tramwaje nie kursowały oczywiście także w innych częściach Warszawy, bo mnóstwo składów utknęło na prawym brzegu Wisły. Całe wydłużenie godzin kursowania tramwajów wzięło więc w łeb, a linie 9 i 24 jeszcze po 1. w nocy wyrabiały kursy z okolic 23. A jeszcze Juwenalia... Generalnie na tym przykładzie można zaobserwować, jak łatwo jest doprowadzić do paraliżu miasta i jak szybko można doprowadzić mieszkańców do furii, bo sytuacji, w których pasażerowie tracili nerwy, widziałem kilka. Może warto byłoby zastanowić się nad dywersyfikowaniem terminów imprez zbiorowych, aby takie koszmary jak wczoraj nie powtarzały się w przyszłości. Oczywiście nic nie gwarantuje, że nie dojdzie do wypadku czy zdarzenia losowego, ale właśnie z tego względu wypadałoby ograniczać ilość potencjalnych komplikatorów, by jeden wypadek losowy nie narobił takiego wariactwa, jak srebrna Skoda Fabia wczoraj na Targowej.
Na szczęście nic nie zakłóciło parady zabytkowych autobusów podczas XIV Międzynarodowego Zlotu, a potem w przypadku kursowania "dziadków" na liniach specjalnych. Kolejka do najstarszych Jelczy, Autosanów i innych ciekawych egzemplarzy, kursujących na linii A do Zajezdni Wola, liczyła kilkaset metrów! Linie specjalne były sporym sukcesem, a obsługiwało je była ponad 30 zabytkowych pojazdów i kilkadziesiąt niskopodłogowych jednostek.
A tu kilka zdjęć ogólnych z placu Defilad:
Warszawa miała komunikacyjny problem mniej więcej od południa. Marsz proeuropejski kilka razy wstrzymywał ruch na głównych ciągach, jak choćby tramwaje w Alejach Jerozolimskich. Składy jadące objazdami notowały opóźnienia, a potem wracając na trasy kursowały już trochę chaotycznie. Po południu wydawało się, że wszystko powoli wróci do normy. Imprezy na Stadionie Narodowym jednak, tradycyjnie już z dziwnych względów bezpieczeństwa, spowodowały wieczorem zamknięcie mostu Poniatowskiego, przez co tramwaje nie kursowały przez centrum miasta. Znów objazdy, znów opóźnienia. Jakby tego było mało, na Targowej opodal Ząbkowskiej doszło do zderzenia tramwaju linii 28 z samochodem osobowym, który pod nadjeżdżający tramwaj wjechał. Wówczas tramwaje przestały kursować ulicą Targową na wiele godzin, i wkrótce zablokowały część skrzyżowania przy Wileńskim. Wisienką na torcie było zamknięcie Targowej w rejonie wiaduktu kolejowego, czego dokonała wkrótce po zderzeniu policja, ze względu właśnie na kończącą się imprezę na Stadionie. Koniec końców pół miasta stanęło, a Praga to już w całości. Tramwaje nie kursowały oczywiście także w innych częściach Warszawy, bo mnóstwo składów utknęło na prawym brzegu Wisły. Całe wydłużenie godzin kursowania tramwajów wzięło więc w łeb, a linie 9 i 24 jeszcze po 1. w nocy wyrabiały kursy z okolic 23. A jeszcze Juwenalia... Generalnie na tym przykładzie można zaobserwować, jak łatwo jest doprowadzić do paraliżu miasta i jak szybko można doprowadzić mieszkańców do furii, bo sytuacji, w których pasażerowie tracili nerwy, widziałem kilka. Może warto byłoby zastanowić się nad dywersyfikowaniem terminów imprez zbiorowych, aby takie koszmary jak wczoraj nie powtarzały się w przyszłości. Oczywiście nic nie gwarantuje, że nie dojdzie do wypadku czy zdarzenia losowego, ale właśnie z tego względu wypadałoby ograniczać ilość potencjalnych komplikatorów, by jeden wypadek losowy nie narobił takiego wariactwa, jak srebrna Skoda Fabia wczoraj na Targowej.
Na szczęście nic nie zakłóciło parady zabytkowych autobusów podczas XIV Międzynarodowego Zlotu, a potem w przypadku kursowania "dziadków" na liniach specjalnych. Kolejka do najstarszych Jelczy, Autosanów i innych ciekawych egzemplarzy, kursujących na linii A do Zajezdni Wola, liczyła kilkaset metrów! Linie specjalne były sporym sukcesem, a obsługiwało je była ponad 30 zabytkowych pojazdów i kilkadziesiąt niskopodłogowych jednostek.
A tu kilka zdjęć ogólnych z placu Defilad: