Modernizacja magistrali E30 między Małopolską a Śląskiem trwa w najlepsze. Widać już coraz więcej efektów prac, choć do ich zakończenia jeszcze daleka droga. Jednak już teraz dają się słyszeć głosy o tym, co wydarzy się kolejowo na tym szlaku wtedy, gdy uzyskana zostanie pełna jego przejezdność z wysoką prędkością. Wbrew pozorom na przygotowanie się z atrakcyjną ofertą nie ma znów tak dużo czasu...
Przed kilkoma dniami prezes Kolei Małopolskich, Grzegorz Stawowy, zapowiedział, że przewoźnik wraz z Kolejami Śląskimi planuje wspólną obsługę trasy, i to z jakim przytupem! W Radio Kraków prezes Stawowy wspomniał, że pociągi mają jeździć nawet co pół godziny w szczycie - oczywiście wymiennie Koleje Małopolskie i Koleje Śląskie. Zapewne przewozy realizowane będą na zasadzie wzajemnego podwykonawstwa. Taka częstotliwość, przy atrakcyjnym czasie przejazdu, jest w stanie zapewnić odpowiednie obłożenie niemal każdego składu. Trasa kolejowa wychodząca z Krakowa na zachód przebiega bowiem przez najgęściej zaludnioną część Małopolski. Po drodze są duże generatory ruchu: Krzeszowice i cała gmina, Trzebinia i okolice (blisko spory Chrzanów), a także prawie 100-tysięczne Jaworzno i także spore Mysłowice. Praktycznie każda stacja i przystanek są atrakcyjnie zlokalizowane - albo już przy zabudowaniach mieszkalnych, albo przynajmniej dobrze skomunikowane z centrum miejscowości.
Koleje Śląskie na razie podchodzą do tematu zachowawczo, oceniając ideę jako ciekawą, lecz nie podając żadnych ewentualnych szczegółów dotyczących rozmów w tym temacie. Prawda jest jednak taka, że tylko wysoka częstotliwość pozwoli na tej trasie odzyskać pasażerów kolei. Bez odpowiednio dużego taktu pasażerowie w dalszym ciągu wybierać będą autobusy jadące autostradą, ze względu na ilość kursów w ciągu dnia. Pojawia się też jeszcze jedno pytanie: czy po kolejnych wyborach, gdy obecna ekipa samorządowa z Małopolski zostanie ze stanowisk wysadzona przez "dobrą zmianę", Koleje Małopolskie utrzymają się i dotrwają do zakończenia modernizacji E30? Póki co widać na każdym kroku, że przewoźnika tego najchętniej wszyscy by zakopali głęboko w ziemi.
Przed kilkoma dniami prezes Kolei Małopolskich, Grzegorz Stawowy, zapowiedział, że przewoźnik wraz z Kolejami Śląskimi planuje wspólną obsługę trasy, i to z jakim przytupem! W Radio Kraków prezes Stawowy wspomniał, że pociągi mają jeździć nawet co pół godziny w szczycie - oczywiście wymiennie Koleje Małopolskie i Koleje Śląskie. Zapewne przewozy realizowane będą na zasadzie wzajemnego podwykonawstwa. Taka częstotliwość, przy atrakcyjnym czasie przejazdu, jest w stanie zapewnić odpowiednie obłożenie niemal każdego składu. Trasa kolejowa wychodząca z Krakowa na zachód przebiega bowiem przez najgęściej zaludnioną część Małopolski. Po drodze są duże generatory ruchu: Krzeszowice i cała gmina, Trzebinia i okolice (blisko spory Chrzanów), a także prawie 100-tysięczne Jaworzno i także spore Mysłowice. Praktycznie każda stacja i przystanek są atrakcyjnie zlokalizowane - albo już przy zabudowaniach mieszkalnych, albo przynajmniej dobrze skomunikowane z centrum miejscowości.
Koleje Śląskie na razie podchodzą do tematu zachowawczo, oceniając ideę jako ciekawą, lecz nie podając żadnych ewentualnych szczegółów dotyczących rozmów w tym temacie. Prawda jest jednak taka, że tylko wysoka częstotliwość pozwoli na tej trasie odzyskać pasażerów kolei. Bez odpowiednio dużego taktu pasażerowie w dalszym ciągu wybierać będą autobusy jadące autostradą, ze względu na ilość kursów w ciągu dnia. Pojawia się też jeszcze jedno pytanie: czy po kolejnych wyborach, gdy obecna ekipa samorządowa z Małopolski zostanie ze stanowisk wysadzona przez "dobrą zmianę", Koleje Małopolskie utrzymają się i dotrwają do zakończenia modernizacji E30? Póki co widać na każdym kroku, że przewoźnika tego najchętniej wszyscy by zakopali głęboko w ziemi.
![]() |
mat. Youtube |