Tym razem wyprawa do Chin, choć o wiele krótsza, kosztowała mnie bardzo wiele energii i nerwów. Poza różnymi kwestiami mającymi wpływ na taki stan rzeczy, nie pomogła Lufthansa, o czym już na blogu co nieco było. Dlatego, zanim blog wróci do pełni sił, minie trochę czasu.
Muszę dojść do siebie i na powrót odnaleźć się w listopadowej, polskiej rzeczywistości. Dlatego, przynajmniej w tym tygodniu, posty pojawiać się będą w nieco mniejszej ilości. Liczę, że z czasem wróci stary rytm i będziemy mogli spędzić trochę więcej czasu razem, za pośrednictwem felietonów i notatek informacyjnych.
Mimo wszystko, zapraszam do lektury!