W czwartek, 24 sierpnia, na niemieckie tory wróciły pociągi, kursujące do niedawna pod szyldem crowdfundingowego Locomore. Ponownie realizowane jest połączenie z Berlina do Stuttgartu, a to wszystko dzięki czeskiemu LEO Express, który Locomore ostatecznie przejął.
Co więcej, bynajmniej nie tylko o przywrócenie kursów chodzi. Czeski przewoźnik przejął tabor z dopuszczeniem do ruchu w Niemczech oraz część załogi. Docelowo zamierza intensywnie rozbudować sieć połączeń u naszych zachodnich sąsiadów o nowe trasy, a co bardziej interesujące, wiąże się to z podjęciem współpracy z niemieckim FlixBusem. Ten autokarowy przewoźnik odpowiadać będzie m.in. za wyłączną sprzedaż biletów na pociągi uruchamiane w Niemczech przez LEO Express. Nie wiadomo zresztą, czy za jakiś czas Locomore nie zmieni barw na zielone, a logo na FlixTrain, bo w ubiegłym tygodniu należąca do Flixbusa spółka o takiej nazwie otrzymała licencję na kolejowe przewozy na terenie UE.
Najbardziej niesamowite w tym wszystkim jest to, że LEO Express operuje w Niemczech na podstawie własnego międzynarodowego certyfikatu, mimo że stanowi realną konkurencję dla Deutsche Bahn. Co innego w Polsce, gdzie takie rozwiązanie może jak najbardziej zadziałać, ale kwestia konkurencji w stosunku do PKP Intercity jest sprawą tak dalece drażliwą, że od miesięcy trudno o jakikolwiek konsensus w tej sprawie.
Po co cały ten wstęp o LEO Express i Locomore? Bo szlag mnie trafia kiedy sobie pomyślę, co się u nas w sferze kolei ponadregionalnej dzieje. Bo w sumie fajnie, że jak już ktoś chce i może wozić ludzi w dobrej cenie, tworząc zdrowe warunki dla konkurencji rynkowej, to wszyscy się tylko cieszą i liczą na więcej. Fajnie jest też, kiedy się mu tego nie utrudnia. W Polsce - nie do pomyślenia. I pewnie dlatego jeszcze długo będziemy mieli relatywnie jedne z najdroższych kolei dalekobieżnych w Europie...
Co więcej, bynajmniej nie tylko o przywrócenie kursów chodzi. Czeski przewoźnik przejął tabor z dopuszczeniem do ruchu w Niemczech oraz część załogi. Docelowo zamierza intensywnie rozbudować sieć połączeń u naszych zachodnich sąsiadów o nowe trasy, a co bardziej interesujące, wiąże się to z podjęciem współpracy z niemieckim FlixBusem. Ten autokarowy przewoźnik odpowiadać będzie m.in. za wyłączną sprzedaż biletów na pociągi uruchamiane w Niemczech przez LEO Express. Nie wiadomo zresztą, czy za jakiś czas Locomore nie zmieni barw na zielone, a logo na FlixTrain, bo w ubiegłym tygodniu należąca do Flixbusa spółka o takiej nazwie otrzymała licencję na kolejowe przewozy na terenie UE.
Najbardziej niesamowite w tym wszystkim jest to, że LEO Express operuje w Niemczech na podstawie własnego międzynarodowego certyfikatu, mimo że stanowi realną konkurencję dla Deutsche Bahn. Co innego w Polsce, gdzie takie rozwiązanie może jak najbardziej zadziałać, ale kwestia konkurencji w stosunku do PKP Intercity jest sprawą tak dalece drażliwą, że od miesięcy trudno o jakikolwiek konsensus w tej sprawie.
Po co cały ten wstęp o LEO Express i Locomore? Bo szlag mnie trafia kiedy sobie pomyślę, co się u nas w sferze kolei ponadregionalnej dzieje. Bo w sumie fajnie, że jak już ktoś chce i może wozić ludzi w dobrej cenie, tworząc zdrowe warunki dla konkurencji rynkowej, to wszyscy się tylko cieszą i liczą na więcej. Fajnie jest też, kiedy się mu tego nie utrudnia. W Polsce - nie do pomyślenia. I pewnie dlatego jeszcze długo będziemy mieli relatywnie jedne z najdroższych kolei dalekobieżnych w Europie...
![]() |
fot. Christian Klotz (Railcolor.net) |