Portal KOLEO hula już w polskim internecie od kilku dobrych miesięcy. Za jego pośrednictwem można znaleźć dogodne połączenia i zakupić bilety w najniższej dostępnej cenie, o czym informację dostajemy od razu, jeszcze na etapie wyboru połączenia.
O KOLEO pisały już rozmaite media. Artykuły w Rynku Kolejowym, Gazecie Wyborczej, materiały w Polskim Radiu i Teleexpresie z pewnością przysłużyły się popularności serwisu. Z portalem współpracują różni przewoźnicy, jak ŁKA, SKM Trójmiasto, Koleje Śląskie, Koleje Wielkopolskie a nawet prywatna Arriva RP. Brakuje Kolei Mazowieckich, ale to szczegół. Jednak dotkliwym brakiem, z punktu widzenia całego kraju, jest brak współpracy z państwowym PKP Intercity.
To, że między obiema stronami trudno o porozumienie, wiadomo od dawna. Były wprawdzie deklaracje i zapewnienia o trwających rozmowach, a PKP IC tłumaczyło się swoim skomplikownym systemem sprzedaży biletów. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy: wygląda na to, że nasz "narodowy" przewoźnik wcale nie chce rozpoczynać współpracy z platformą sprzedaży biletów, ponieważ państwo zamierza uruchomić w przyszłości własne tego typu rozwiązanie. PKP Intercity woli więc póki co opierać się na swojej nieudolnej zakładce sprzedażowej, przez którą przedrzeć się jest prawdziwym wyzwaniem. Trzeba też utrzymać ładnie ubrane kasjerki we własnych kasach biletowych, które najpewniej częściowo straciłyby pracę w przypadku spadku obrotów z tytułu sprzedaży tradycyjnych biletów.
Mamy na polskiej kolei nieustanny bałagan, którego nikt nie chce tak na prawdę posprzątać. I nie zanosi się, by ktoś taki się znalazł...
O KOLEO pisały już rozmaite media. Artykuły w Rynku Kolejowym, Gazecie Wyborczej, materiały w Polskim Radiu i Teleexpresie z pewnością przysłużyły się popularności serwisu. Z portalem współpracują różni przewoźnicy, jak ŁKA, SKM Trójmiasto, Koleje Śląskie, Koleje Wielkopolskie a nawet prywatna Arriva RP. Brakuje Kolei Mazowieckich, ale to szczegół. Jednak dotkliwym brakiem, z punktu widzenia całego kraju, jest brak współpracy z państwowym PKP Intercity.
To, że między obiema stronami trudno o porozumienie, wiadomo od dawna. Były wprawdzie deklaracje i zapewnienia o trwających rozmowach, a PKP IC tłumaczyło się swoim skomplikownym systemem sprzedaży biletów. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy: wygląda na to, że nasz "narodowy" przewoźnik wcale nie chce rozpoczynać współpracy z platformą sprzedaży biletów, ponieważ państwo zamierza uruchomić w przyszłości własne tego typu rozwiązanie. PKP Intercity woli więc póki co opierać się na swojej nieudolnej zakładce sprzedażowej, przez którą przedrzeć się jest prawdziwym wyzwaniem. Trzeba też utrzymać ładnie ubrane kasjerki we własnych kasach biletowych, które najpewniej częściowo straciłyby pracę w przypadku spadku obrotów z tytułu sprzedaży tradycyjnych biletów.
Mamy na polskiej kolei nieustanny bałagan, którego nikt nie chce tak na prawdę posprzątać. I nie zanosi się, by ktoś taki się znalazł...
![]() |
fot. Polskie Radio |